Geoblog.pl    rwn    Podróże    Na azjatyckim szlaku    Chiang Rai - bajkowa świątynia i kobiety-żyrafy
Zwiń mapę
2015
25
lut

Chiang Rai - bajkowa świątynia i kobiety-żyrafy

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Rai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13926 km
 
Tą wycieczkę w okolice miasta Chiang Rai zaliczamy do jednej z najlepszych na naszej trasie i zdecydowanie polecamy wszystkim, którzy się zastanawiają, czy warto. Nasza wyprawa obejmowała krótki postój przy gorących źródłach (chyba główną atrakcją tutaj były stragany i jajka gotujące się na parze przy jednym z takich gejzerów z wodą o temp. 90C) oraz muzeum Black House tajskiego artysty - mówiąc krótko - nieźle odjechane ale i intrygujące. Podobno ma przedstawiać zło, piekło i śmierć, jako przeciwieństwo białej świątyni symbolizującej niebo. W tym muzeum można zobaczyć różne szczątki zwierząt, m.in. rogi bawołów, skóry ogromnych krokodyli i węży porozkładane na wielkich drewnianych stołach, ogromne krzesła zrobione z rogów i czaszek zwierząt, jakieś łodzie, dziwaczne rzeźby, kilka budynków podobnych do świątyń, ale w tonacji czarnej, jakaś łódź podwodna z wnętrzem stylizowanym na salę tortur czy okrągła kopuła a w środku ogromna skóra krokodyla, wokół świece i krzesła z rogów bawolich. Na lekką osłodę tego miejsca, w klatce trzymany jest żywy wąż, piękna malezyjska sowa (aż jej szkoda, że taka mała klatka) i żółw w jakiejś studni. Generalnie muzeum dziwaczne, no ale skoro było po drodze, to czemu nie...
Głównym punktem programu była biała świątynia w Chiang Rai oraz wizyta u plemion Karen i Padaung. Na koniec wyprawy byliśmy jeszcze w Golden Triangle - Złoty Trójkąt, czyli trójstyk granic na Mekongu - Laosu, Birmy i Tajlandii.
Biała Świątynia przedstawiająca głównie przejście ludzi po śmierci do raju (niezależnie od wyznania) właściwie nie wymaga komentarza - zdjęcia są bardziej wymowne, chociaż nie oddają do końca jej piękna. Od razu pomyślałam, że tutaj powinni kręcić `Królową Śniegu`. Po prostu CUDO!!!!
Również wizyta u plemion Padaung - długie szyje oraz Karen - duże uszy była dla nas bardzo ciekawym przeżyciem, bo mogliśmy stanąć twarzą twarz z kobietami, które kojarzymy z tak wielu zdjęć i programów dotyczących tego plemienia, m.in. `Kobieta na krańcu świata` Martyny Wojciechowskiej. Są różne teorie odnośnie tego, dlaczego one noszą te obręcze. Od strony tradycji jedna teoria mówi, że miała to być ochrona przed atakami tygrysów, inna, że kobieta przez to jest atrakcyjniejsza dla mężczyzn. Tak czy inaczej, teraz z tej tradycji niewiele zostało, bo teraz jest to raczej biznes niż tradycja. I to zdaje się biznes bardziej dla Tajlandii niż dla tych kobiet. Gdy uciekły z Birmy do Tajlandii, stały się `uchodźcami` i nie mogą podjąć pracy. A rząd w Tajlandii nie jest skory, żeby to zmienić, bo okazuje się, że jest to świetny interes turystyczny - stąd mają one obowiązek te obręcze nosić, żeby przyciągać turystów. To plemię zostało wydzielone z obozów dla uchodźców i `udostępnione` turystom. Amnesty International ingerowało w tej sprawie, gdy kobietom nie pozwalano zdejmować obręczy na własne życzenie i wrócić do standardowych obozów dla uchodźców, lub nawet opuścić Tajlandii i podobno sytuacja się poprawiła.

A obręcze które noszą są naprawdę bardzo ciężkie - mieliśmy okazję przymierzyć taką `półobręcz` i trudno sobie wyobrazić, jak one sobie z tym radzą na codzień. Najgorsze jest to, że zakładają je dziewczynkom w wieku Natalki - czyli od 3 lat. Nie wiem, jak można takie dziecko przekonać, że to jest słuszne i ma to nosić mimo tego, że boli..:/ Generalnie wioska była przygotowana pod turystów, w sensie rozstawione dookoła stragany, przy których siedziały te kobiety i dziewczynki i pozowały do zdjęć lub pokazywały tradycyjne zajęcia, jak np. przędzenie. Ale z tyłu widać było ich normalne domy, do których mieliśmy okazję zajrzeć dzięki naszej przewodniczce - kuchnia to izba z paleniskiem na środku, sypialnia - spanie na deskach, ale też np. telewizor z podpiętą satelitarną (w końcu coś im się należy za to wieczne pozowanie do zdjęć i bycie atrakcją turystyczną). Po podwórku biegały kury i koguty, małe dzieci jeździły na rowerkach - niby sielanka, a jednak czuło się jakiś żal, bo nie sądzę, że ktokolwiek chiałby być atrakcją turystyczną, obleganą codziennie przez turystów zaglądających w ich życie z aparatami. Pewnie gdyby miały wybór, posłałyby dzieci do szkół, żeby miały lepsze życie niż one.
W każdym razie Polka, z którą byliśmy na tej wycieczce wspominała, że ta wioska w Chiang Rai jest ciekawsza i większa od tej w Chiang Mai, i nie tak sztucznie zrobiona jak tamta, więc warto się tu wybrać. W tej wiosce spotkaliśmy jeszcze kobiety z innego plemienia, tzw. dużych uszu, co widać na zdjęciu. To kobieta z plemienia Karen, w którym w uszy wkłada się takie wielkie `obręcze`, przez co powstają dziury i uszy się wydłużają. Przy nas wyciągnęła sobie taką obręcz - wyglądało to dość osobliwie, a dziura była wielkości dziury w dobrym szwajcarskim serze...
Po tym zdecydowanie niezapomnianym przeżyciu udaliśmy się na ostatni punkt programu, czyli do granicy 3 państw na Mekongu. Część grupy płynęła łódką, reszta, m.in. my została w miasteczku i np. delektowała się kawą mrożoną lub robiła zdjęcia wielkim słoniom, Buddzie czy indyjskim bożkom bogato nastawianym w tym granicznym miasteczku.
Zdecydowanie polecamy taką wycieczkę wszystkim odwiedzającym Tajlandię. Tymczasem my wybieramy się następnego dnia do naszego ostatniego miejsca w Tajlandii - Kanchanaburi, w którym zamierzamy spotkać się oko w oko z tygrysem, słoniem i zwiedzić miejsca związane z mostem nad rzeką Kwai..
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (66)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
MJB
MJB - 2015-02-26 22:33
Jak się ogląda takie zdjęcia , to jedno można stwierdzić ,że świat jest naprawdę piękny !:)Chyba się zbierzemy i wyruszymy do was ::)) Pozdrawiamy !!!
 
 
zwiedzili 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 46 komentarzy46 1269 zdjęć1269 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
17.01.2015 - 06.03.2015