Geoblog.pl    rwn    Podróże    Na azjatyckim szlaku    Kuala Lumpur
Zwiń mapę
2015
10
lut

Kuala Lumpur

 
Malezja
Malezja, Kuala Lumpur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11702 km
 
Lotnisko Kuala Lumpur znajduje się ok. 1 godziny drogi od miasta, w gigantycznym lesie palmowym (szkoda że u nas takich nie ma..:). Do miasta najlepiej i najtaniej można dotrzeć autobusami (10 MYR, czyli ok. 10 PLN za osobę). Dociera się na dworzec główny KL Sentral a stąd można dostać się praktycznie do każdej części miasta metrem. Najlepiej najpierw udać się do informacji turystycznej, wziąć potrzebne mapki i informacje (my przy okazji wypiliśmy kawę w Starbucksie, bo Natalcia ucięła sobie drzemkę) i wybraliśmy się do hotelu w Chinatown (Chinatown Inn - godny polecenia). Hotel znajduje się tuż przy stacji Pasar Seni, a więc tylko jedna stacja od dworca. Przed hotelem szeroki i zatłoczony chiński deptak z licznymi kolorowymi straganami - tu można kupić dosłownie wszystko. Jeśli chodzi o pogodę, to o ile w Singapurze było gorąco, ale też wiał wiatr znad morza, tak tutaj nie dało się oddychać, a ubranie kleiło się do ciała zaraz po wyjściu z metra. Podobnie jak w Singapurze, tutaj również obowiązuje mnóstwo zakazów w metrze i innych miejscach publicznych - duriany, palenie, jedzenie, całowanie itp. Lista zakazów jest spora, ale najwyraźniej nie każdy ich przestrzega..
Po zakwaterowaniu - spacer po Chinatown i Little India - zapachy jedzenia były obecne wszędzie - ale nie wszędzie były one szczególnie zachęcające.. Z zamkniętymi oczami można było rozpoznać ze jesteśmy w dzielnicy Little India po charakterystycznym zapachu przypraw, które spotkaliśmy podróżując po Indiach. A poza tym ten brud wszędzie...
Bardzo ubawiło mnie to, jak Malezyjczycy sobie uprościli j. angielski (Malezja to była kolonia brytyjska, ruch lewostronny). Wiadomo, że angielski inaczej się pisze a inaczej się czyta. To było najwyraźniej zbyt kłopotliwe dla nich, więc na mieście spotyka się napisy po angielsku tak jak się je wymawia, a nie pisze, np:
polis (zamiast ang. police), bas (bus), miuzum (museum), teksi (taxi), ais (ice), minit (minutes), farmasi (pharmacy), sosial (social) etc. Wygląda to naprawdę zabawnie:)
Malezja jest państwem islamskim, więc na lotniskach są specjalne wyznaczone miejsca na modlitwy, na mieście słychać nawoływania imama do modlitwy a w naszym pokoju była nawet naklejona strzałka na suficie, w którą stronę należy kierować modlitwy do Allaha...
Natalcia znacznie powiększyła już pulę nagród za to że jest `słodka` i `milutka`. Nazbierała już bananów, cukierków, guavy, ciastka, baloników, w knajpie za darmo wodę i czekoladę do picia, na peronie metra drożdżówkę od chłopaka, któremu ta drożdżówka chyba bardziej by się przydała, w kiosku dostała od pana batonika w zamian za zdjęcie Natalci (on ma synka) itp. W Polsce będzie trzeba ją przestawić na `niebranie słodyczy od obcych`..
Drugi dzień pobytu w Kuala Lumpur postanowiliśmy spędzić na spacerze do Meczetu Narodowego, Muzeum Sztuki Islamskiej, które było w pobliżu - bardzo ciekawe, bo można było zobaczyć repliki największych meczetów, a także stare i pięknie zdobione korany, biżuterie i ubrania islamskie. Po wizycie w muzeum udaliśmy się do parku ptaków - podobny największy na świecie park ptaków poza klatkami (nad całym terenem rozwieszona jest ogromna siatka, więc pod nią można było spacerować wśród ptaków - były koguty, ozdobne gołębie, strusie, pawie i mnóstwo innych których nazw już nie pamiętamy). Chyba najbardziej zapamiętamy przepiękną sowę malezyjską - podobną do tych słynnych zabawek `Furby`. Wyczytaliśmy wcześniej w internecie, że warto zjeść obiad w tutejszej restauracji na balkonie, bo przylatują ptaki i niemalże wydziobują jedzenie z talerza. I faktycznie tak było:) Są jednak na tyle kulturalne, że czekają aż się skończy jeść, żeby skorzystać z pozostawionych resztek. I gdy my robiliśmy zdjęcie takiej białej czapli, która się czaiła do naszych talerzy, ta szybko podfrunęła, zabrała kawałek kości z kurczaka i uciekła (zjadła w bezpiecznej odległości, dobrze, że się nie zadławiła..). Ptaki piękne, więc zdecydowanie polecamy ten park. Po parku biegają też małpki a poza tym jest plac zabaw, więc dla dzieci wielka frajda.
Po spacerze po parku wyruszyliśmy zobaczyć najbardziej znany budynek Malezji - Petronas Twin Towers. Najlepiej dotrzeć tam metrem - i chyba wieczór jest najlepszą porą, bo są pięknie oświetlone. Faktycznie robią wrażenie, mimo, że nie są najwyższym budynkiem wśród drapaczy chmur (ok 8 miejsce). Postanowiliśmy wybrać się na ten charakterystyczny mostek między budynkami (na 41. piętrze), a w bilecie był też wjazd na 86 piętro, z którego widać już tylko czubek bliżniaczej wieży i praktycznie całe miasto. Żeby tam wjechać, trzeba przejść kontrolę jak na lotnisku, ze skanowaniem plecaków i zostawieniem bagażu w przechowalni (Natalcia popłakała się jak musiała zostawić zakupionego strusia/długopis i pan ochroniarz się nad nią zlitował i pozwolił wziąć). Wokół budynku, w środku i w windach roi się od ochroniarzy i policji - wiadomo, takie miejsca mogą być kuszące dla niektórych osób.
Następnego dnia wybraliśmy się do Batu Caves - położony na przedmieściach kompleks świątyń hinduistycznych z olbrzymią figurą Pana Muruga Świątynia została stworzona przez Hindusów w odkrytej jaskini - a szkoda... bo to profanacja przyrody tak naprawdę. W świątyni panuje bród, smród i ubóstwo i chyba tylko u Hindusów to jest możliwe. Po wielkiej przestrzeni jaskini chodzą kury, wszędzie porozrzucane są śmieci, po zapachu można poznać, że i potrzeby fizjologiczne są tu załatwiane - aż trudno sobie wyobrazić, że to dla nich święte miejsce, do którego nawet nie wpuszczają w za krótkich spódnicach i spodenkach!!! Tylko 2 niewielkie świątynie w środku świadczą o tym, że to święte miejsce - oczywiście Natalcia chciała już ściągać buty i tam wejść na boso, ale tym razem ryzyko było zbyt wielkie.... Dodatkową atrakcją tego miejsca są wszędobylskie małpy, które czatują na turystów wspinających się po licznych schodach i zabierają puszki, butelki z wodą, banany i inne rzeczy, które niesie się nieopacznie w rękach. Walające się wokół nich puszki i resztki licznych opakowan świadczą o tym, że mają sporo sprytu..
Po powrocie ze świątyni mieliśmy czas, żeby zaplanować w hotelu dalszą część trasy i rano wyruszyć do Penangu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (83)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
MJB
MJB - 2015-02-18 11:38
Piękne widoki , myślę że jak wrócicie będzie co oglądać ...już czekamy !:)Natalcia dzielna walczy o swoje ::)) Pozdrawiamy !!!
 
D.T.Z.Z
D.T.Z.Z - 2015-02-18 12:23
Przepięknie jest w Kuala-Lumpur,Świetne zdjęcie macie w trójkę na tle drapaczy chmur wygląda jak plakat z filmu science fiction :) pozdrawiamy i całusy dla Natki:)
 
Aga i Darek J
Aga i Darek J - 2015-02-22 13:45
Super ten park ptaków. Foto małpy pijącej z puszki - rewelacja. pozdrawiamy
 
rwn
rwn - 2015-02-23 18:25
dziekujemy za komentarze:) no malpy zachowywaly sie pod swiatynia jak prawdziwe malpy - wydzieraly z rak wszystko co sie nioslo..:) a wokol nich sterta butelek, puszek po wodzie, coli i innych napojach i pelno resztek po bananach..
 
 
zwiedzili 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 46 komentarzy46 1269 zdjęć1269 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
17.01.2015 - 06.03.2015