Geoblog.pl    rwn    Podróże    Na azjatyckim szlaku    Kampong Phluk - pływająca wioska na jeziorze Tonle Sap.
Zwiń mapę
2015
06
lut

Kampong Phluk - pływająca wioska na jeziorze Tonle Sap.

 
Kambodża
Kambodża, Kampong Phluk
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10055 km
 
Kolejny dzień naszego pobytu w Siem Reap postanowiliśmy wykorzystać na wycieczkę do pływającej wioski Kampong Phluk. Nazwa oznacza dokładnie Przystań Kłów i jest to mała wioska rybacka położona na największym jeziorze Półwyspu Indochińskiego czyli Tonle Sap. Jezioro słynie z tego, że jest najbardziej zarybionym akwenem słodkowodnym na świecie, do 210 ton ryb rocznie.
Spodziewaliśmy się czegoś podobnego do pływających wiosek nad jeziorem Titikaka w Peru, ale to co zastaliśmy wzbudziło w nas zarówno współczucie jak i niesmak.. Ale może od początku.
Z naszym znajomym `Tuk Tukarzem` wyjechaliśmy o 9 rano - tym razem luksus, bo pobudka dopiero o 7.30 a nie o 5 rano.. Za 15 USD zawiózł nas ok. 30 minut do przystani, z której wypływa się na jezioro. Po drodze mijaliśmy mnóstwo domów na wysokich palach, które chronią je przed podtopieniami w porze deszczowej. Po podwórkach biegały kury i kaczki, nieco dalej pasły się krowy (tylko trochę inne od naszych:) - więc obraz wyglądał swojsko i sielankowo. Gdyby nie ta często kłująca w oczy bieda..
Na przystani tłumy turystów i tuk tuków czekających na `swoich` turystów. Samo wejście na statek to koszt 25 USD (drożej niż Angkor Wat!), ale to dopiero początek naciągania turystów.. Weszliśmy na niewielką łódkę z dwoma chłopcami do obsługi (dziwnym trafem byliśmy na łódce sami, podczas gdy inne łódki były pełne turystów). Z tego co się zorientowaliśmy później, zostaliśmy najprawdopodobniej `wyłowieni` przez kierowcę łódki, jako ci, którzy sypną napiwkiem.. Jeden z nich rozmawiał trochę po angielsku i próbował nam przy ryku silnika opowiedzieć nieco o tej wiosce w swojej kambodżańskiej wersji angielskiego - czyli tylko część informacji można było `wyłowić` i zrozumieć. Po około 20 minutach drogi ukazała nam się ogromna przestrzeń jeziora z domkami zbudowanymi na łodziach, balach bambusowych, beczkach i kto wie na czym jeszcze. Domy wyglądały tragicznie, bieda wyzierała z każdego z nich i mimo, że ludzie nie wyglądali na nieszczęśliwych, bo pewnie przywykli do swojej sytuacji, to jednak trudno nam było sobie wyobrazić, jak zmagają się ze swoją biedą na codzień. Ktoś kiedyś napisał po odwiedzeniu tej wioski, że czuło się, jakby to było `ludzkie zoo na pokaz` i chyba coś w tym jest..
Ludzie ci żyją tylko i wyłącznie z rybołóstwa, woda w jeziorze jest brunatna, ale nie dziwne, bo ludzie zarówno załatwiają do niej potrzeby fizjologiczne, myją się, piorą i ją piją! (przynajmniej z tego co mówił nasz `przewodnik` - albo prawda, albo próba wzięcia nas na litość..). W każdym razie w porze suchej ok 1100 rodzin mieszka na jeziorze, natomiast w porze deszczowej - płyną do rzeki, bo na jeziorze jest zbyt niebezpiecznie.
Gdy dopłynęliśmy w okolicę szkoły, dostaliśmy `pogadankę` na temat tego jak biedne są te dzieci, że wiele z nich to sieroty po tajfunie na Filipinach, że często śpią w szkole bo nie mają domów itp. Nie wiemy jaka część tej opowieści dla turystów była prawdziwa, ale faktem jest, że życie tych ludzi nie wyglądało kolorowo. W każdym razie jako dodatek do tej opowieści zostaliśmy poproszeni o jakikolwiek datek na poprawienie ich losu. Nie pieniądze, tylko jedzenie. Następnie podwieziono nas pod sklep, gdzie mieliśmy do wyboru - albo 50 kg ryżu za 50 USD (3 dniowe wyżywienie dla całej szkoły - 180 dzieci!), albo 30kg ryżu za 30 USD, paczki zupek za 20 USD lub paczki warzyw po 5 USD. Kupiliśmy zupki za 20 USD, i dobrze ze te dzieci będą miały dodatkowe jedzenie od nas, ale pozostał niesmak po takim wymuszonym datku...Wiedząc jak Kambodża jest skorumpowana i jak każdy zarabia na turystach, nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu, że prowadzący ten `niby-sklep` właściciel ma gdzieś zaparkowane jakieś wypasione BMW nad brzegiem jeziora i przenosi się do swojej willi na noc, po odegraniu scenki dobroczynności przed turystami... echh..
Nie lepiej było, gdy dojechaliśmy do tej szkoły. Zupki oddaliśmy dzieciom, dyrektor i nauczyciele uprzejmi aż do bólu, dzieciaki sztucznie wyuczone standardowych zachowań na komendę jak: przywitajcie gości HELLO, pomachajcie do zdjęcia, uśmiechnijcie się do aparatu itp. Pod tablicą siedziały na ziemi 4 smutne dziewczynki, odświętnie ubrane, żeby mogły pozować do zdjęć... Ale podobnie jest też w innych krajach, w których odwiedzaliśmy szkoły - np. w Kenii, w Peru, czy w Indiach.
Po odwiedzeniu szkoły podwieziono nas łódką do tzw. `farmy krokodyli` i akwarium rybek - oczywiście w połączeniu z zakupami w ich sklepie z pamiątkami. To wszystko było zbudowane na dwóch większych łodziach (widoczne na zdjęciach).
Z ulgą opuszczaliśmy to miejsce po ok 1,5h godziny zwiedzania. Oczywiście na koniec wyprawy również nasz przewodnik zapytał formułką czy byliśmy zadowoleni i poprosił o napiwek...
Podsumowując - bieda ogromna, i zdzieranie dolarów z turystów, dzięki którym Kambodża próbuje sobie załatwić problem biedy w podobnych wioskach. Mamy ogromne wątpliwości, czy z tego biznesu jakakolowiek najmniejsza cząstka trafia do tych właśnie ludzi, bo Kambodża nie wygląda na państwo opiekuńcze a zarobki z turystyki trafiają zapewne do kieszeni nielicznych i najbogatszych. Wioska sama w sobie robiła ogromne wrażenie i z jednej strony warto było to zobaczyć, ale z drugiej nie jesteśmy pewni, czy w ogóle polecać jej odwiedzenie. Pewnie każdy do rozstrzygnie dla siebie..
Tymczasem po popołudniowym spacerze w centrum Siem Reap, zwiedzeniu pięknej świątyni buddyjskiej i okolic starego marketu (Old Market), po wypiciu kawy w klimatycznej knajpce z klimatyczną muzyką, spakowaliśmy nasze plecaki i jutro w drogę (lotniczą) do Singapuru przez Kuala Lumpur. Opuszczamy Kambodżę zachwyceni Angkor Watem, klimatem wiosek, pysznym jedzeniem i nieco zniesmaczeni próbą dorabiania się na turystach w taki rażący sposób..
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (89)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Z.Z.D.T Aniołowie
Z.Z.D.T Aniołowie - 2015-02-10 19:13
Natka na koncu światka :D

pozdrawiamy :D
 
Aga i Darek J.
Aga i Darek J. - 2015-02-11 19:30
Hej turyści na azjatyckim szlaku,

pięknie zwiedzacie i się bawicie. Natalcia pięknie zwiedza,dzielna turystka.
pozdrawiamy Was i ściskamy z wilgotnego i zimnego Krakowa
 
Ewa
Ewa - 2015-02-14 19:23
Hej podróżnicy ;)

My z naszego krótkiego urlopu już powróciliśmy (przylecieliśmy dziś rano) i zazdrością patrzymy na Wasze lenistwo i ciepełko - my trafiliśmy w Izraelu na jeden z najzimniejszych od lat tygodni. Ale zadowoleni jesteśmy bo przynajmniej na chwilkę się oderwaliśmy.

Łukasz już zaciera ręce na ryż ;P
Buziaki dla Wszystkich !!
 
 
zwiedzili 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 46 komentarzy46 1269 zdjęć1269 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
17.01.2015 - 06.03.2015