Geoblog.pl    rwn    Podróże    Na azjatyckim szlaku    Tuk Tukiem przez... Angkor Wat
Zwiń mapę
2015
05
lut

Tuk Tukiem przez... Angkor Wat

 
Kambodża
Kambodża, Siem Reap
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10041 km
 
Po sajgonie w Sajgonie pobyt w Kambodży wydaje się nam sielanką, mimo, że tutaj turystów również nie brakuje.. Sam przelot do Kambodży trwał niecałą godzinę i jedyne co nas zaskoczyło, to fakt, że na pokład samolotu nie można wnosić 2 owoców - duriana (wiadomo - śmierdzi) i jackfruit (nie wiadomo czemu, bo wprawdzie dość intensywnie pachnie, ale napewno nie śmierdzi). W każdym razie musieliśmy zakupiony Jackfruit, (ok. pół kilo) zjeść na miejscu na lotnisku, albo wyrzucić. Biorąc pod uwagę, że ten owoc zajmuje pierwsze miejsce w naszym
rankingu owoców, zdecydowaliśmy się więc na pierwszą opcję.
Po wylądowaniu przywitało nas krwistoczerwone zachodzące słońce i... mnóstwo formalności na lotnisku (stertę formularzy do wypełnienia dostaliśmy już w samolocie). Stojący za nami Amerykanin uprzedził nas, że ostatnim razem jak był w Kambodży pan oficer do którego czekaliśmy w kolejce zażądał od niego łapówki za wpuszczenie - dlatego przestrzegał nas, żebyśmy mu absolutnie nic nie dawali. Na szczęście nie było takiej potrzeby.
Z lotniska udaliśmy się tuk tukiem do naszego hotelu (5 USD). Przy okazji umówiliśmy się z naszym kierowcą, żeby z nami pojeździł po świątyniach Angkor Watu a w następnym dniu zawiózł nas do pływającej wioski. Ustaliliśmy kwotę 50 USD za wszystko i następnego dnia spotkaliśmy się z nim.... o 6 rano a wróciliśmy do hotelu o 18tej. Ponieważ planowaliśmy spędzić w Angkor Wat tylko jeden dzień, a jednocześnie zobaczyć najbardziej znane świątynie, musieliśmy wstać wcześnie, żeby zrealizować nasz ambitny plan. Mimo że dzień był męczący, nasz plan udał się w 100% i wydaje nam się, że taki sposób zwiedzenia tego wyjątkowego miejsca jest jak najbardziej godny polecenia. Angkor Wat to kompleks około 110 świątyń poświęconych różnym bogom i budowanych między IX a XIV w. Była to stolica ówczesnego Imperium Khmerów, niezwykle bogatego i porównywalnego wielkością i przepychem do ówczesnego Rzymu. Wielokrotnie burzona, zdobywana i odbijana na przestrzeni wieków aż do ok. XV w., kiedy to kolejny władca miał dosyć odbudowywania świątyń po nieustannych walkach i postanowił przenieść stolicę imperium do Phnom Peng, które jest stolicą aż do dzisiaj. Od tamtego czasu liczne świątynie i skarby zostałe stopniowo wchłonięte przez dżunglę lub padły ofiarą złodziei, aż do momentu ich odkrycia dla światowego dziedzictwa kultury. My wybraliśmy kilka najbardziej znanych świątyń na mapce i jeździliśmy po kolei, kierowca nas wysadzał i czekał aż zwiedzimy. Do niektórych świątyń trzeba jechać 35 km, więc trochę nas wywiało na tym tuk tuku..(przy okazji zgubiliśmy 2 czapki Natalci i musimy jej coś kupić:)
Zwiedziliśmy w sumie 11 świątyń, w tym przerwa na lunch. Wrażenie robią niesamowite i zdecydowanie warto było je zobaczyć!! Naszym faworytem jest w szczególności świątynia Ta Prohm, która została najbardziej `wchłonięta` przez dżunglę i porośnięta drzewami. Tutaj również kręcono sceny do filmu Tomb Raider z Angeliną Jolie (i teraz każdy sobie robi tu zdjęcia). Piękna jest również świątynia Angkor Wat zwłaszcza o zachodzie słońca oraz Bayon - jak i wszystkie pozostałe, które widzieliśmy. O uroku tego miejsca świadczy również fakt, że nawet Natalcia stwierdziła, że `fajnie tu`, dzielnie chodziła po licznych schodkach i szukała, gdzie w tych pałacach mieszka księżniczka (ewentualnie `boginia`:)
Jeśli chodzi o lunch, to jedliśmy w `knajpce polowej` przy jednej ze świątyń, której szczególnym urokiem były kury chodzące między stolikami i wydziobujące resztki jedzenia, wiszące hamaki na poobiednią drzemkę (Natalci się podobało:) oraz malutki syn właściciela, który bez żadnych zahamowań zrobił kupę na klepisko, gdzieś między `kuchnią` a stolikami. Ale mama w miarę szybko zauważyła, posprzątała - i po sprawie:)) Ale sok z mango mieli wyśmienity..
Samo miasteczko Siem Reap, które jest bazą wypadową do Angkor Watu, jest przyjemną odmianą po Sajgonie (zresztą chyba każde miasto byłoby przyjemną odmianą w tym przypadku:). Jest zdecydowanie mniej motorów, więcej tuk tuków - i generalnie mniejszy ruch na ulicach. Wszystkie sklepy `operują` w USD i miasto rozwija się tylko dzięki turystyce. Gdy jechaliśmy do świątyń, mijaliśmy po drodze urocze sielankowe wioski - z domami na palach, kaczkami, kurami i krowami, a to wszystko w dżungli, wśród palm i bananowców. Dzieci w białych bluzeczkach jechały na rowerze do szkoły, a rodzice wyganiali krowy na pastwiska. Klimat niemalże identyczny jak u nas na wsi jakieś 25-30 lat temu (tylko bez palm i bananowców, no i domy u nas nie są budowane na palach:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (74)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
MJB
MJB - 2015-02-08 22:16
Pięknie Natalcia wygląda w tym kapeluszu !!!:W Krakowie wszystko w porządku ,wróciliśmy już do domu .Pozdrawiamy :)
 
 
zwiedzili 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 46 komentarzy46 1269 zdjęć1269 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
17.01.2015 - 06.03.2015