W drodze do Hue - nocny `Open BUS`

Jesteśmy kompletnie zadziwieni taką instytucją, jaką jest tzw. nocny autobus jeżdżący min. 2 razy na dobę wzdłuż wybrzeża z Hanoi do Sajgonu (1700km). Ponieważ to jest optymalny sposób na przedostanie sie na południe Wietnamu, postanowiliśmy również skorzystać z tej opcji, tym bardziej, że można nim jechać do określonego miejsca, wysiąść, pozwiedzać a następnie na tym samym bilecie wsiąść do kolejnego autobusu tej linii i jechać dalej.. Bardzo wygodny sposób zwiedzania. Tak więc wieczorem, po powrocie z Zatoki Halong, bus odebrał nas z hotelu, żeby zawieźć do przystanku autobusu nocnego. Pierwsza klasa polegala na tym ze autobus ma wifi i ubikacje, a druga klasa- to ich brak. Zdecydowaliśmy się na pierwszą opcję. Już przy wejściu do autobusu rozdają reklamówki, do których należy włożyć swoje buty - i wejść na boso. W autobusie znajdują się 3 rzędy (b. wąskich) foteli rozkładanych do pozycji leżących. Wygląda to komicznie:) Jak juz wszyscy sie ułożyli, to kierowca rozłożył maty na pozostałej przestrzeni między fotelami - i tam też położyli się jacyś Wietnamczycy (większość pasażerów to jednak turyści). Wszystko wyglądało zabawnie - byliśmy upchnięci jak sardynki w puszce:) Autobus jedzie od 19tej do ok 9 rano (650km), ale naszemu akurat padło koło i musieli go naprawiać przez ok. 1h w nocy, stąd mieliśmy opóźnienie.. Dodatkową atrakcją autobusu, było włączenie przez kierowcę nad ranem wietnamskiego programu rozrywkowego - na cały regulator. Nie udało nam się ubawić przy tych ich kabaretach, chociaż Wietnamczycy śmiali się w głos, ale jeden żart sytuacyjny nawet zrozumieliśmy i był całkiem zabawny:). Natalka znalazła w autobusie 3000... ale Dongów, czyli ok 50gr. :). Z radością stwierdziła, że kupi sobie za to nowe zabawki ;)
Po przyjeździe do Hue i zameldowaniu się w hotelu, zdecydowaliśmy się na wynajęcie samochodu z kierowcą, który nas obwiózł po okolicznych atrakcjach - m.in. grobowce władców, cytadela, stare miasto i najsłynniejsze pagody. Byliśmy również w wiosce która specjalizuje się w wyrobie kadzidełek ręcznie - pani nam pokazywała jak się z masy formuje patyczki z kadzidełkiem cynamonowym i sandałowym. Za 25 USD mieliśmy więc bardzo ciekawą objazdówkę po okolicy - zdecydowanie warto! Następnie zwiedziliśmy już na własną rękę cytadelę i po obiadokoacji padliśmy jak przecinaki.. W kolejnym dniu czeka nas tylko 3h podróży autobusem - i to na szczęście w dzień. W Hoi-An zostaniemy przez 2 dni żeby zregenerować siły na kolejne atrakcje:)
Kilka wskazówek:
Bilet na autobus można kupić w każdym biurze i większości hoteli. Cena bezpośrednio u przewoźnika to ok 35 USD wszystko ponad to - to marża biura lub hotelu. Upewnijcie się, za który autobus płacicie - 1. czy 2. klasa.
Przy zakupie należy podać trasę - ten który się zatrzymuje w większej ilości miejsc jest droższy.
Trzeba uważać na kieszonkowców - u nas nie było żadnych incydentów.
Załoga autobusu średnio przyjemna - ale jak nie dostają napiwków od turystów, to nie opłaca się być miłym.. W kolejnym było już lepiej.
Hue - zdecydowanie warte zwiedzenia - tak naprawdę jeden dzień wystarczy, ale koniecznie z kierowcą.

Zdjęcia (38)

Komentarze (1)